07.12.2006 :: 18:08
Tańczysz z nią i z każdą poza mną A ja z mym żalem tańczę wspaniale Nie dość, że śmiało obłapiasz je Robisz to przy mnie, ostentacyjnie Stój ? uwiąż swoje ręce Spójrz ? toniesz w jej sukience Stój ? jakby świat się skończyć miał, kto z nas ostatni dziś będzie się śmiał? Tańczę z nim, a potem z byle kim Wszystko to z chęci, żeby się zemścić Myślisz, że na wiele nie stać mnie No to zobaczysz, aż cię zniesmaczy Tańczysz z nią, a on obraca mną Ściskasz ja czule, więc ja go tulę Szepczesz jej, jego dłoń w bluzce mej Zrób jeszcze więcej to się poświęcę To wszytsko zaczęło się jakiś rok temu.. Pamiętam, że wtedy byłam smutna, zdołowana, tak na prawdę to nie widziałam sensu życia.. Dostawałam od losu to, co najgorsze, same łzy, ból i cierpienie. Tak na prawdę oprócz Pauliny która zawsze przy mnie była nie miałam nikogo na kogo mogłabym liczyć. Pózniej w moim życiu pojawiłeś się ty. Szkoda tylko, że wszedłeś gwałtownie do mojego serca uporządkowałeś je i wyszedłeś nie zamykając za sobą drzwi robiąc jeszcze większy nie ład i kolejną dziurę. To jest tak jak zabawa pistoletem. Robisz dziury, aż w koncu cos umiera. Ból. Było Cię coraz to więcej. Coraz więcej w moim życiu, w moich myślach i sercu. Pokochałam. Jest to nawet mało powiedziane, Nie widziałam Twoich wad. Ważne że byłeś koło mnie. Ale jednak ty nie byłes koło mnie, Ty byłes koło nich wszystkich. Wtedy ty mnie jeszcze nie dostrzegałeś. Nie widziałeś na oczy. No i w konću nadeszła ta najgorsza chwila. Zostawiłeś.Błagałam, prosiłam, płakałam, robiłam z sibie idiotkę. Byle byś nie zostawiał. Jednak ty postawiłeś na swoim. Nie potrafiłam sie z tym pogodzic. Najbardziej ryczałam z swojej bezradności. Pózniej.. Ułożyłam sobie życie. Zaczełam od nowa. Od zera w jakie to życie zamieniłeś. Ale kochałam nadal. Były podchody. Było spotykanie. Wiedziałam, że na prawdę chcesz wrócić. Wiedzialam ze kochasz. Ale bałam się. Bałam sie ze znowu zadasz mi taki ból, takie rany. Ale miłośc przezwyciężyła wszystko, pomimo tego co robiłeś w przeszłości me serce potrafiło ci ufać, pomimo twoich kłamst i błędów i bólu jaki zadawałaes kochałam cie ufałam ci i chciałam z tobą byc. I w koncu ta chwila. Ja Ty no i powrót. Było pieknie, a teraz.. Brak mi czasami słów. Kocham cie jak nikogo innego, ale juz nie wyrabiam. Znowu siedze wieczorami przed oknem i patrze w dal a łzy same leca. Znowu jest to co było w poprzednik roku. Ta sama zima. Te same mysli. I znowu cierpie. Życie jest dla mnie nic nie wartą porażką. Ale sie nie poddam. Bo nawet jeśli nie miałabym dla kogo zyc, będę zyła sama dla siebie. Nie rozumiem tylko paru rzeczy. Czemu są kłutnie o byle gówna. O to że poszłam do sklepu czy cos. Ja nie popełniłam takich błędów jak ty a pomimo to ci ufam. Nigdy zabraniając mi czegos nie spytałeś mi sie czy ja tego chce. tylko po prostu zabroniłeś. Ja sie w tym związku dosłownie dusze.. Ale jestem.. Z miłości.. Bo kurwa pomimo wszysko cie kocham;( Pomimo wszystko walcze. Choć nie mam już siły. A ty jeszcze powiesz mi ze to ty wiekaszosc dla nas robisz. Ja w tych chwilach nie wytrzymuje. Powiem szczerze. Ja nie płacze z tego co sie w okół mnie dzieje. Ja płacze przez to jaki jestes, co robisz i przez to jak jest między nami. I uwierz ze ja co raz częściej wcale nie jestem szczęśliwa. Bo dla mnie zaczyna sie ten sam koszmar co rok temu. Z tym ze zaczyna sie on w inny sposób. Ja jestem silna. Nie powiem ci po twoich słowach ze mnie to zabolało tlko oddam tym samym lub jesczze gorszym. Tego mnie zycie nauczyło. By nie uderzyc nikogo, ale jesli ktos mnie uderzy to wtedy mu oddac tak ze będzie przegrany. tego mnie ty nauczyłeś. Rok temu. Nie umiem wytłumaczyc jaki ty jesteś. Ale wiem, że mi to zadaje ból Czasami mam wrazenie ze wiele rzeczy robisz na przekur mnie. A ja sie z tym męcze. I wcale nie jestem szczęśliwa. Jeżeli ja czegos nie chce zrobic to wydaje mi sie ze skoro mnie tak kochasz to powinienes to zrozumie. Kiedys byłes nie tylko drugą połową ale równiez przyjacielem. Mogłam przyjsc do ciebie z wszystkim. Mogłam ci o wszytskim powiedziec. teraz nim nie jesteś. Boje sie ci cokolwiek powiedziec. Nie czuje juz tej więzi. Bo co kolwiek ci powiem to zostaje to obrócone przeciwko mnie. I od razu idą wrzudty. Nie wiem jak ja mam z tobą rozmawiać, jak ja mam ci mówic czego chce, a czego nie, co mnie boli skoro ty nie potrafisz wysłuchać bez kłutni.. Chciałabym zebys potrafił wysłuchac i pomóc w nawet najgorszej prawdzie. Ale nie bo od razu nerwy idą w górę.. No to sie wyrzaliłam.. Chociażby głupiemu internetowi..;(